Zapamiętane – Odkryte” to program spotkań i warsztatów artystycznych przeznaczonych dla osób młodych oraz dojrzałych. Chcemy dotrzeć do wspomnień, przeżyć, przemyśleń na temat osób i miejsc bliskich, szczególnych, znaczących. Interesuje nas fenomen pamięci, sposób utrwalania wspomnień, strategie patrzenia na rzeczywistość przez osoby młode i dojrzałe. Za punkt wyjścia obraliśmy Nadodrze i Oławę.

niedziela, 11 listopada 2012

Chrobrego z Paulińską, lata 40-te.

Archiwalne zdjecie pokazujące skrzyżowanie Chrobrego z Paulińską, jeśli wierzyć opisowi. Rok zapewne 1945 lub 1946. Trudno uwierzyć...


środa, 7 listopada 2012

Z warsztatów w Oławie







Prace z warsztatów fotograficznych prowadzonych przez Dawida Gębalę w Oławie.

Obrazek z Nadodrza

Tekst Pani Bożenny Łukaszczyk. Wspomnienie, impresja z lat dziecinnych spędzonych na Nadodrzu.

MAJOWA PRZYGODA
Bożenna Łukaszczyk

Rodzinny wypad do krewnych na działkę na ''Polance'', przy ul. Żmigrodzkiej w słoneczne sobotnie popołudnie. Ogródki działkowe tuż za torami ciuchci, które oddzielają je od ulicy.
Pośród bujnej zieleni jak okiem sięgną już w pełnym rozkwicie barw krzewy bzu, róż zapachami wypełniają powietrze.
Na ogródkach słychać przytłumione rozmowy, pokrzykiwanie i śmiech dzieci, biegających alejkami lub między grządkami. I ptasie trele czy kukanie kukułki. Wtedy warto podobno złapać się za portmonetkę, bo kukanie przynosi szczęście do pieniędzy. Kto wie? Od czasu do czasu wszystko zagłuszane hałasem przejeżdżającej ciuchci, niewidocznej przez ścianę zieleni. Jedynie nieco pary unosi się do góry.
W ogródkach ruch i praca wre. Dorośli i starsze dzieci zrywają porzeczki, agrest, maliny. Tym razem spory urodzaj. Tylko maluchy zerwane owoce raz po raz wkładają do buzi i klepiąc się po brzuszku mówią:
- Ale pychota! 
- A ja mam poziomkę, eee... 
- Oj, już więcej nie mogę...
Nikt nie zauważył kiedy nad głowami zebrały się czarne chmury. Błyskało, grzmiało, i luną deszcz. Altanki były schronieniem. Burza jak szybko przyszła tak szybko poszła. Jeszcze jakiś czas dochodziły jej pomruki. Niebo się wypogodziło. Powietrze pachniało intensywniej. Ścieżkami płynęły strumyki wraz ze opadłymi płatkami jadalnej róży. Szkoda.
Na ulicy w każdym zagłębieniu chodnika stała woda, trzeba było uważać na kałuże. W rynsztokach z bystrym nurtem z szumem spływała woda. Rzeźwiące powietrze z lekkim podmuchem.
Pod wiaduktem na Trzebnickiej czekała niespodzianka – woda zalała przejście. Nie kursowały tramwaje. Samochody zawracały. Niecierpliwy kierowca przy pomocy pasażerów przepychał przez bajoro swoje auto ze zgaszonym silnikiem. Dwaj młodzi mężczyźni dźwigali motocykl. Swobodnie tylko przejechała furmanka. Woda bryzgała spod kół i kopyt, rozkołysana sięgała chwilami prawie do kolan.
Zabawny widok wszyscy na bosaka. Mężczyźni z podwiniętymi nogawkami. Kobiety dół sukni to wcisnęły za pasek, to szeroki dół zawiązały, wysoko odsłaniając nogi. I były głośne komentarze panów:
- Patrz koleś tyle nóg naraz i to za darmo oglądanie.
- E tam, nie masz co oglądać w domu?
- Ale taka jedna giczała i beczka kapusty, masz chłopie zimę z głowy.
-Po co tobie kapusta do łóżka.
Kobiety się odcinały:
- Patrzajta na własne kulosy. Tylko portki was ratują.
- Nawet w portkach, kochanieńka widać ułańskie krzywule.
    Chociaż przeprawa nie szła łatwo, było sporo śmiechu.
Rodzice musieli dźwigać: torby, kosze wiaderka, jeszcze dodatkowo buty i maluchy, które koniecznie chciały się taplać jak ich starsze rodzeństwo.
    Przecież to frajda! Niektóre dzieci rozebrane do majteczek brodziły.
Lustro wody niosło głos, każdą rozmowę było słychać wyraźnie. Ktoś głośno snuł rozważania rozważania:
- Coś szkopom tutaj nie wyszło, albo za niski wiadukt, albo Odra wybija?
- Panie – inny głos – Szwaby nie zdążyły sprawdzić swojej fuszerki musieli wiać.
- Jażem widział jak wiali.
- Batioszka ich pogonił.
- My pomogli.
- Nie wrócą chyba, żeby poprawić?
- Kto wie wrócą, nie wrócą? Ważne żeby tramwaje jeździły.
- Ta joj, masz pan rację.
U wylotu jeszcze słońce kołysało się na wodzie. Nad głowami wisiał nieruchomo blednący, tęczowy wiadukt.